Za zimno, za gorąco, pada, wieje, jest ślisko, zanosi się na deszcz, po deszczu jest błoto – na biegacza przez cały rok czyhają różne pogodowe niedogodności a idealna pogoda na trening jest może przez trzy dni w roku (i według prawa Murphy’ego akurat w te dni będziesz robić nadgodziny do nocy albo dopadnie cię kontuzja). Ale, jak mawiają ludzie w korpo – nie mamy problemów, mamy tylko wyzwania!
Z własnych doświadczeń oraz Instagramowego riserczu powstał mi taki oto model standardowego biegowego roku:
Wiosna
- Wraz z pierwszymi promieniami wiosennego słońca gwałtownie wzrasta twoja motywacja. Po pierwszym treningu, na którym możesz zdjąć czapkę zapisujesz się na kolejne biegi. To na pewno będzie twój rok.
- W końcu możesz biegać jak jest jasno! I wrzucić foty z hasztagiem #springisintheair.
Pierwsze bieganie w krótkim rękawku to fakt godzien odnotowania w social mediach. - Starty, starty, starty… Cieszysz się, że mimo mrozów i spadków motywacji przetrwałeś zimowe treningi -dzięki temu życiówka goni życiówkę.
- Wykorzystujesz czas wolny w majówkę do zrobienia porządnych wybiegań. Perspektywa grilla u szwagra motywuje cię do dorzucenia kilku dodatkowych kilometrów.
Lato
- Mimo upału wychodzisz na trening. Czujesz się niczym Scott Jurek w Dolinie Śmierci. Próbując nieco przyspieszyć osiągasz tętno maksymalne. Pomalutku truchtasz, a pulsometr i tak mówi, że to był trening „ponad siły”.
Bo lato jest od leżenia na plaży, a nie od biegania. Od biegania w upałach ludzie umierają! - Masz już dość temperatury, w której pocisz się po stu metrach biegu i asfaltu, który grzeje jak ogrzewanie podłogowe. Rozważasz bieganie przed pracą o świcie albo wieczorem. A może najlepiej w nocy?
- Kiedy wracasz z treningu zdziwieni domownicy pytają, czy pada. Możesz wyżymać przepoconą koszulkę i spodenki.
Ten niezręczny moment, gdy pytają cię, czy myłaś włosy, a one takie po prostu są całe mokre po biegu… - Uciekasz przed upałem do lasu. Okazuje się, że masz tam liczne towarzystwo komarów i kleszczy.
O ile wypsikasz się skutecznym środkiem na komary, to letnie hasanie po lesie to czysta przyjemność! Fot. Agata Masiulaniec, Biegowyswiat.pl Jesień
- Z wybiegania po lesie przynosisz świetne zdjęcia, które wrzucasz na Instagrama z hasztagami #złotapolskajesień i #orangeisthenewblack.
#orangeisthenewblack - Coraz więcej pada. Złota polska jesień staje się coraz bardziej bura. Zastanawiasz się, czy jest sens czyszczenia butów do biegania w terenie. Stwierdzasz, że nie i dwa dni później dokładasz im kolejną warstwę błota.
- Zaschnięte błoto tworzy znakomitą warstwę wodoodporną. Goretex to przy tym nic. W końcu uświadamiasz sobie, że nie pamiętasz, jaki kolor miały twoje buty. Szorujesz je tylko po to, by następnego dnia ponownie je utaplać.
- Potrzebujesz coraz więcej warstw odzieży. Rachunki za prąd i wodę gwałtownie rosną, bo musisz robić pranie trzy razy w tygodniu.
- Coraz rzadziej spotykasz innych biegaczy. Czujesz, że jesteś biegaczem przez duże B, nie jakimś sezonowym dżogerem. Z dumą wstawiasz na Insta selfie w przemoczonych ciuchach z komentarzem, że nie ma złej pogody, są tylko słabe charaktery.
Przymusowa przerwa na wyżymanie koszulki. - Zaczynasz się interesować meteorologią, żeby wstrzelić się z treningiem w okno pogodowe.
Zima
- Po pierwszym treningu w śniegu cieszysz się, że przynajmniej popracujesz nad siłą biegową. Po którymś z kolei zaczynasz tęsknić za czasami, kiedy dało się biegać szybko.
- Przyciągasz spojrzenia ludzi biegając przy -10 stopniach. Ciężko ocenić, czy patrzą z podziwem, czy podejrzewają o chorobę psychiczną.
- Na twoich rzęsach i włosach osadza się szron. Czujesz, że jesteś prawdziwym twardzielem.
- Przed pracą jest ciemno, po pracy jest ciemno. Zaczynasz sobie tłumaczyć, że może jednak lepiej pójść na siłownię albo popracować w domu nad sprawnością.
- W sobotę masz w końcu szansę pobiegać za dnia. Jedziesz za miasto. Śnieg skrzypi pod nogami, mróz lekko szczypie w policzki. Stwierdzasz, że bieganie zimą jest cudowne.
- W tygodniu ponownie znienawidzisz zimę. Ciemno wszędzie, głucho wszędzie. Zaczynasz żałować, że zapisałeś się na wiosenny maraton.
- Musisz wygospodarować dodatkowe 30 minut na każdy trening na obmyślenie, ile warstw musisz na siebie włożyć przy danej pogodzie i na założenie wszystkich warstw.
Niezwykle szykowna zimowa stylówka biegowa. - Interwały w planie treningowym zamieniają się w trening równowagi na oblodzonych chodnikach. Gdybyś był sławny z pewnością dostałbyś już zaproszenie do programu „Gwiazdy tańczą na lodzie”.
- Nadchodzą roztopy, a po nich w końcu znowu wiosna!